Kategorie:
Szybki kontakt:
Stowarzyszenie Uniwersytet Trzeciego Wieku w Kutnie Narutowicza 20, 99-300 Kutno Dworek Modrzewiowy tel. 570009655, email: sutw@utwkutno.pl
Przyjazne linki:
|
Moje miejsce na ziemi
UTW
Rozmowa z Janiną Kaczmarek – słuchaczką Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku, która na emeryturze postanowiła poszerzać swoje zdolności z dziedziny literatury i malarstwa, przeprowadzona przez Jolantę Baranowską-Komorowską.
Janeczko, jesteś osobą spokojną, ciepłą, ale jednocześnie bardzo spostrzegawczą. Zauważasz wokół siebie barwy, kolory, które łączysz z wymyślonymi i wierszowanymi historyjkami dla dzieci. Kiedy się to wszystko zaczęło? Czy przygodę z malarstwem i literaturą rozpoczęłaś jako uczennica, mama, a może dopiero jako babcia?
Obie moje pasje mają swój początek już w dzieciństwie. Z wielkim sentymentem odnoszę się do wspomnienia, kiedy dostałam pierwsze pudełko kredek. Pamiętam też, z jaką wielką radością z nich korzystałam. Rysunki, które powstawały musiały chyba podobać się moim koleżankom, bo często na lekcje rysunków odrabiałam za nie domowe prace plastyczne. Moje uzdolnienia zauważyła też nauczycielka i od tej chwili większość okolicznościowych gazetek to była „moja działka”.
Lata mijały, przyszły obowiązki i na rozwijanie tej pasji nie było zbyt wiele czasu. Dopiero na emeryturze znowu zaczęłam coś tam sobie „podmalowywać”. Nie pamiętam już szczegółów, ale pewnego razu syn z żoną sprezentowali mi zestaw artystycznych farb olejnych, po pewnym czasie dostałam od zięcia sztalugi i wtedy – mówiąc żartobliwie – już nie miałam wyjścia. Powstało kilka prac, które ofiarowałam członkom bliższej i dalszej rodziny. Gdy rozpoczął działalność Uniwersytet Trzeciego Wieku, zaraz w pierwszym roku zapisałam się do sekcji malarskiej i poznałam wiele innych technik plastycznych.
A jak to wyglądało z miłością do tworzenia wierszy?
To wiąże się z moją ogromną miłością do książek. Chyba tę miłość wyssałam z mlekiem matki. To ona nauczyła mnie pisania pierwszych literek, ona w długie zimowe wieczory, przy lampie naftowej, po pracy w gospodarstwie słuchała jak czytałam na głos lekturę szkolną, ale nie tylko lekturę. Mam jedno zdjęcie mamy, które jest mi szczególnie bliskie. Na tym zdjęciu mama siedzi na snopku i czyta książkę. Oglądam je zawsze z ogromnym wzruszeniem.
Często wspominam jak zmarznięta, nieraz zdrętwiała nie mogłam oderwać się od książki, chociaż cała rodzina już spała. Dopiero ojciec zdmuchnięciem lampy wyganiał mnie do łóżka.
W czasach szkolnych brałam czynny udział w życiu szkoły, uczestnicząc w akademiach i różnych zajęciach pozalekcyjnych. Nawiązałam korespondencję z gazetą „Świat Młodych”, a odpowiedzi redakcji czytane były na apelach szkolnych. Z rozrzewnieniem wspominam jakim ogromnym przeżyciem była kartka, którą otrzymałam od Janiny Porazińskiej.
Czy to wiąże się z jakimś wydarzeniem?
Tak. Po przeczytaniu książki Pani Janiny Porazińskiej „Kto mi dał skrzydła” napisałam do autorki, by opisać swoje wrażenia. Byłam oczarowana poetą z Czarnolasu. Pani Porazińska w krótkich, ciepłych słowach podziękowała mi za list. Mam tę kartkę do dzisiaj.
Jak już wcześniej wspomniałaś, swoje pasje urzeczywistniasz na emeryturze, ale przecież one zawsze były w Tobie. Czy możesz ocenić, którą z pasji postawiłabyś na pierwszym miejscu?
Trudne pytanie. Obie dziedziny są mi bliskie, ale jeśli przyparta do muru musiałabym odpowiedzieć to chyba jednak malarstwo. Rysunek towarzyszył mi od zawsze, a literatura – w sensie tworzenia – dopiero na emeryturze.
Ale…ale… – Twoje wiersze o porach roku, wychowaniu dzieci, świecie zwierząt…są tak barwne i trafiają w punkt, że nasuwa się pytanie – jak trzeba być dobrym obserwatorem, by tworzyć z takim znawstwem?
Dużo moich wierszy to wynik obserwacji wnuków podczas ich zabawy. Czasem na podstawie słów zawartych w wierszu chciałam im przekazać piękno przyrody, która nas otacza, a także jak powinniśmy opiekować się zwierzętami. Pokazać tym małym dzieciom (które jeszcze nie siedzą godzinami z laptopem na kolanach, czy komórką - śmiech) świat, który tak szybko się zmienia i że to, co dzisiaj jest piękne, jutro przemija.
Gdy tworzysz wiersz czy opowiadanie, to widzisz jednocześnie obrazy?
No oczywiście, że wraz ze słowem pojawia się jakieś wyobrażenie, co nie znaczy, że do wszystkich utworów, wierszyków dla dzieci powstają ilustracje.
Które ze swoich opowiadań lubisz najbardziej i dlaczego? Czy wiąże się ono ze wspomnieniami, jakimś wydarzeniem rodzinnym?
Lubię „Moje miejsce na ziemi”, a dlatego, że – tak jak wskazuje tytuł – mówi on o mieście, z którym jestem bardzo związana, a przede wszystkim o mojej ulicy, przy której upływają moje chwile radosne i smutne. Zwyczajne życie. Jest ona dla mnie najpiękniejsza. Nie wyjechałabym z Kutna, bo to miasto jest najbliższe memu sercu.
Jestem pewna, że Twoi najbliżsi Cię wspierają. Jak więc patrzą na Twoją twórczość?
Członkowie mojej rodziny są pierwszymi recenzentami moich prac i zawsze wiernie mi kibicują. Ponadto wiem doskonale, że są ze mnie dumni i cieszą się widząc moje zadowolenie. Mówią mi o tym i okazują w widoczny sposób.
Czy myślałaś o publikacji swojej twórczości, żeby z Twojego dorobku mogła skorzystać szersza rzesza dzieci i rodziców?
Cieszę się, że moje prace malarskie i literackie radują serce i oko moich najbliższych, i do tej pory to mi wystarczało. Ostatnio jednak pod wpływem sugestii innych osób – głównie moich koleżanek ze Stowarzyszenia Uniwersytet Trzeciego Wieku – zaczęłam brać pod uwagę taką możliwość. Może kiedyś uda się opublikować wiersze…
A który z wierszy jest Ci najbliższy? Będzie to jego pierwsza publikacja…
„Idzie jesień” – myślę, że łączę w tym wierszu swoje dwie pasje…
„Idzie jesień”
Kiedy dni są coraz krótsze
A i słonko słabiej grzeje
Wtedy jutro lub pojutrze,
Już na pewno przyjdzie jesień
Przyszła, piękna, wystrojona
Suknię ma utkaną z wrzosów
Pod stopami dywan z liści
A we włosach krople rosy
I przyniosła farby nowe,
Żółte, złote, purpurowe
I rozgląda się wokoło
Co tu jeszcze pomalować
Czy jabłuszka dość czerwone?
Muchomory i korale jarzębiny?
A czy są już granatowe
nad rowem jeżyny?
Żółtej farby dużo trzeba,
Aby pomalować liście
A pamiętać trzeba o tym
Aby pomalować wszystkie…
Jeszcze tylko porozsnuwać
Białe mgły nad stawem
I jeszcze pożegnać
Lecące żurawie
Jesień myśli:
Czy już wszystko?
Nie, trzeba jeszcze babie lato
Splątać nad ścierniskiem
Więc znowu przyspiesza kroku
Gdy już wszystko zrobię,
To odpocznę sobie
Do przyszłego roku.
Na zakończenie pytanie, które padło na spotkaniu z Tobą w Dworku w „5 minut dla…” – na co Ci Uniwersytet Trzeciego Wieku, kiedy sama umiesz zorganizować sobie czas?
Pewnie tak, sama mogę zorganizować sobie czas. Mogę w zaciszu domowym malować, czytać, czy robić mnóstwo innych rzeczy. Jednak mnie ciągnie do ludzi. Frajdą jest wspólnie odkrywać ten nasz pokręcony świat…cieszyć się, że jeszcze można się czegoś nauczyć. Realizować swoje gdzieś głęboko dotąd ukryte marzenia, a przyjaźnie jakie powstają w trakcie naszych spotkań są nieocenione. Szanuję i podziwiam grupę zapaleńców, dzięki którym powstało i trwa Stowarzyszenie UTW.
Dziękuję za rozmowę. |
|